W dniach 13-14.06.2015 odbył się I Piknik Militarny w Podborsku. Miałem wraz z synem przyjemność uczestniczyć w tej imprezie. Piknik odbywał się na terenie dawnej bazy Armii Radzieckiej zarządzanej obecnie przez Zachodniopomorskie Stowarzyszenie Miłośników Historii i Tajemnic. Pośród atrakcji znalazły się między innymi: zwiedzanie podziemnego schronu głowic atomowych, możliwość podziwiania pojazdów zabytkowych oraz motocykli, ognisko dla uczestników, oraz wisienka na torcie w postaci grochówki wojskowej prosto z kuchni polowej. Pogoda jak i frekwencja dopisały. Jest to wspaniała inicjatywa lokalna promująca i reklamująca region. Warto wspierać ludzi chcących realizować tego typu pasje. Wspomnę jeszcze, że wszystkie wymienione atrakcje były za darmo, co w dzisiejszych czasach nie zdarza się często. Na zakończenie chciałbym zamieścić parę słów na temat samego obiektu, który stanowi perełkę regionu. Rys historyczny udostępnionego schronu, specjalnie dla nas przygotował kustosz obiektu Pan Krzysztof Ferster:
,, Podborsko obiekt ?3001? jest jednym z kilkunastu wybudowanych na terenie Europy wschodniej magazynów broni jądrowej. Przemiany ustrojowe oraz zaniedbania doprowadziły do unicestwienia struktur wielu obiektów i ich rabunkom. Zdewastowano wyposażenie i rozkradziono wszystko co przedstawiało sobą jakąkolwiek wartość. Nasuwa się myśl że czasem lokalnym władzom mogło to być w pewnym sensie na rękę. Obiekt podborski posiadał w końcówce ubiegłego wieku kilku właścicieli, próbowano przystosować go do różnych zadań. Na szczęście, końcowym właścicielem obiektu został Areszt Śledczy w Koszalinie. Dzięki temu obiekt pozostał w stanie niemal takim w jakim opuścili go rosjanie. Niemal, ponieważ w międzyczasie zanotowano kilka prób włamań do obiektu. Według relacji osób odbierających obiekt od Rosjan, brakuje w nim sporo ruchomego wyposażenia. Gdzieś na przestrzeni kilkunastu lat ukradziono sporą część wewnętrznego okablowania obiektu. Tym samym obiekt przestał żyć ? stał się martwym pomnikiem. Ostatnio przeprowadzone prace pozwoliły na powrót tchnąć energię w urządzenia. Uruchomiona została suwnica, pracują wentylatory i pompy. Częściowo działa automatyka obiektu, udało uruchomić agregat prądotwórczy. Swoistym wyzwaniem było poznanie struktury obiektu oraz zasad działania bez dokumentacji techniczno- ruchowej. Kilometry kabli i dziesiątki włączników, do tego braki w okablowaniu uniemożliwiające logiczne wytłumaczenie istoty funkcjonowania obiektu. Najważniejsze już za nami. Rok ubiegły to kilka miesięcy prac nad strukturami obiektu, mycie, czyszczenie i sprzątanie. Pozostają do wykonania bieżące prace konserwacyjne oraz malowanie. Warto dodać iż eksploatacja obiektu w jego pierwotnym stanie była dość skomplikowana zważywszy że w czasach jego świetności wiedza i doświadczenie musiały zastąpić dzisiejsze komputery i sterowniki. Utrzymanie obiektu w gotowości bojowej zajmowało sporo czasu i wymagało bezustannej pracy sporej grupy pracowników. Zastosowane w obiekcie rozwiązania techniczne bazujące na technologii początku lat sześćdziesiątych dziś mogą budzić lekki uśmiech zwiedzających, ale w tamtych czasach były czymś niespotykanym. Zastosowany układ ogrzewania elektrycznego obiektu grzałkami zgrupowanymi po dziewięć w bloki o mocy na poziomie dwudziestu kilku kilowatów generował ogromne zużycia energii. Takich bloków mamy osiem. Do tego należy doliczyć kilka wentylatorów. Podczas eksploatacji obiektu należało uruchamiać osuszanie. Dwa osuszacze plus system schładzający bazujący na dwu przemysłowych agregatach chłodniczych dodawał kilkadziesiąt kolejnych kilowatów pobranych z sieci. Zazwyczaj nasi goście odwiedzający obiekt zadają pytanie kto za to płacił? Cóż, pytanie wydaje się być retorycznym. Z dokumentacji techniczno ruchowej którą udało się nam zdobyć jasno wynika iż zużycie energii było monitorowane. W trafostacji zainstalowane były liczniki. Na pewno ktoś je odczytywał i wystawiał faktury. Kto za nie płacił nie wiemy. Zastanawiające jest swoiste cofnięcie się Rosjan o pół wieku poprzez zainstalowanie klasycznych suwnic z napędem łańcuchowym w miejsce znanych od czasów pierwszej wojny światowej wind amunicyjnych, stosowanych w obiektach militarnych. Powolność pracy suwnic powodowała iż czas załadunku lub wyładunku głowicy rozciągał się do ponad pięciu minut. Przy liczbie głowic zbliżonej do czterdziestu w jednej z dwóch sekcji magazynu dawało to kilka godzin wytężonej pracy. Przeprowadzane częste ćwiczenia i symulacje dawały możliwość skrócenia czasu załadunku do minimum, pomimo tego wydaje się on być niepokojąco długi. Ważną informacją jest rodzaj i charakter obiektu. Był to obiekt magazynowy. W czasie pokoju przechowywano w nim kilkadziesiąt gotowych do użycia głowic atomowych o mocach od dwudziestu do czterystu kiloton. W niektórych obiektach przechowywane były również bomby lotnicze z ładunkiem jądrowym. Nie magazynowano natomiast rakiet. Obiekty serii 30.. nazywa się również silosami co nie do końca oddaje ich charakter. Silosem raczej zwykło się określać stałe miejsce posadowienia rakiety będące w istocie jej wyrzutnią. Takich na terenie około podborskim zdecydowanie nie ma. Struktura obiektu wskazuje na jego wyłącznie techniczny charakter i nie posiada zasobów pozwalających na uważanie iż spełniał on funkcję schronu. Krążące legendy mówią iż w obiektach magazynowych mogła przebywać przez trzy miesiące grupa prawie dwustu osób. Biorąc pod uwagę nawet niskie jak na sowiecką armię i wojenne zasady funkcjonowania obiektów normy, jest to niemożliwe. Przeliczmy szybko jakie było by zapotrzebowanie dla takiej ilości ludzi. Trzy miesiące to 90 dni. Dwieście osób przez tyleż dni będzie wymagało 18 000 posiłków. Tyle trzeba zgromadzić zapasów licząc że będzie to tylko jeden posiłek dziennie. Jeżeli dorosły człowiek powinien dostarczać do organizmu ponad litr wody dziennie, to koniecznym będzie zgromadzenie minimum osiemnaście tysięcy litrów wody pitnej oraz do tego trzy ? cztery razy tyle dla celów sanitarnych. Jeżeli skrócimy wizytę w toalecie do powiedzmy dwóch minut niezależnie od ?potrzeb? to wygląda na to że po wyjściu z toalety należało by stanąć znów w kolejce aby powtórnie wejść do toalety po prawie siedmiu godzinach. Brak powierzchni do odpoczynku, sanitariatów w dostatecznej liczbie jak i wręcz miejsca dla jednoczesnego przebywania tak sporej liczby osób pozwala obalić ten mit. Owszem, wyposażenie obiektu umożliwiało jego pracę w warunkach zagrożenia skażeniem, posiada on urządzenia filtrowentylacyjne oraz gazoszczelne drzwi i grodzie. Jeden sanitariat mógł służyć zaspokajaniu potrzeb niewielkiej liczby ludzi. Brak w obiekcie łaźni i typowej kuchni. "
Zdjęcia udostępniane na stronie przechowywane są na zewnętrznym serwerze w postaci konta Dropbox. Niestety na rynku dostępny jest w tej chwili tylko jeden dodatek umożliwiający integrację Joomla z Dropbox. Dodatek ten ma pewne ograniczenia względem galerii natywnie obsługiwanych przez Joomla. Przed przeglądaniem galerii bądź zatem uprzejmy poczekać na załadowanie się na stronę wszystkich zdjęć.
Joomla Boat